Jest to kolekcja przepisów bez dosypanego cukru, nie bez węglowodanów w ogóle.
Z zamiennikami cukru mam problem. Po pierwsze w mrowiu badań "naukowych" publikowanych masowo i regularnie, nie sposób się już rozeznać. Metodologicznie są właściwie nie do sprawdzenia, dla mnie przynajmniej ich jakość i poprawność są nieweryfikowalne, często są wynikiem nacisków różnych grup interesów. Dla zwykłego człowieka jest to bagno nie do przedarcia i wymagałoby dedykowania całego życia tylko pod sprawdzanie rzetelności wyników kolejnych rewelacji.
Dlatego używam ich sporadycznie. Nie mam przekonania czy człowiek wyewoluował do trawienia czegoś takiego i jakie będą konsekwencje.
Z cukrem też uważam, bo rodzina jest obciążona cukrzycą...
Czasem, sporadycznie pozwalam sobie dodać, zamiast cukru, stewii lub ksylitolu.
Ale tu pojawia sie drugi problem - słodziki zachowują sią inaczej w gotowaniu. Nie da się zignorowac chemii. W wypiekach nie karmelizują się tak, jak cukier, dają w efekcie koncowym inną strukturę, miększą. Ciastka kruche szczególnie są miękkie i gumowate. No i, przynajmniej w moim odczuciu, nie dosładzają owoców, tak jak cukier.
Choć są oceniane jako kilkutrotnie słodsze od cukru w odczuciu ludzkiego jezyka, to w jakiś nie do końca zbadany przeze mnie sposób nie słodzą owoców o większej kwasowości: wiśni, malin, agrestu... Przeszłam to nie raz - dawałam do ciasta z owocami taką samą ilość słodzika zamiast choć cukru... i było kwasne, jakbym w ogóle nie posłodziła. Słodycz znikła. Przeszukiwałam internet w poszukiwaniu odpowiedzi albo kogoś, kto miał podobne doświadczenia, ale nie znalazlam nic.
Koniec końców, w każdym przepisie mozna zamienić cukier na słodzik, ale nie w każdym to polecam.